sobota, 7 listopada 2015

Seria Assasin's Creed : Syndicate i Black Flag najlepszymi tytułami - recenzja okiem kobiety

 photo av3_zpsqhpfzuba.png
   Moja przygoda z graniem w gry rozpoczęła się jakieś 23 lata temu, kiedy to jako mały gówniarz walczyłam z rodzicami o kolejkę do grania w "Rambo" i "Commando" na ZX Spectrum. Choć nie ogarniałam co się dzieję na ekranie telewizora i do czego służą te biegające kwadraciki to i tak miałam ubaw po pachy. Potem był pierwszy komputer i "Skunny: save our pizzas", gra którą umiałam przejść na pamięć i do tej pory nie wiem jak ja to robiłam, gdyż jest cholernie trudna. Zaliczyłam w życiu wiele tytułów na PC ze wszystkich gatunków : od "Simsów" po serię "Half life" i na "World of Warcraft" kończąc. Mimo mojego długoletniego doświadczenia w graniu dalej jestem mniej niż przeciętnym graczem. W FPS'y czy sportowe radzę sobie tragicznie, logiczne i RPG'i już lepiej. Ogarniam je na tyle, żeby czerpać z nich radość na normalnym poziomie trudności. Teraz w wieku dorosłym przyszedł czas na konsolę. Czemu w odwiecznej wojnie PC vs. konsole przesiadłam się na pudełko podłączone do TV? To jest temat na inną notkę, teraz skupię się na grach.





   Miałam styczność ze wszystkimi generacjami PlayStation, a najwięcej z PS3 i obecnie PS4. W związku z tym, że wybór gier na PS4 jest dość mocno ograniczony, tak samo jak moje możliwości czasowe, to nie marnuje energii na granie w coś co mi się nie podoba, nawet jeśli jest to hit. W taki to sposób przewinęło się przez moje ręce sporo tytułów. Wiele z nich gościło u mnie kilka h i następnego dnia wymieniałam je na coś innego, kilka przykuło moją uwagę na dłużej. Nie było więc fizycznie możliwości, żebym w końcu nie ruszyła kultowej serii Assain's Creed, która na dzień dzisiejszy liczy 9 podstawowych części.

   Z assasinami witałam się kilka razy z różnym skutkiem. Większość części jednak nie powaliło mnie, były najzwyczajniej nudne, zbyt pogmatwane lub bohaterowie byli sztywni jak widły w gnoju np. "AC:Unity" (który mimo pięknej, szczegółowej grafiki oddającej klimat mojego ulubionego miasta Paryża, nie był dla mnie grywalny), a podróże między lokacjami zajmowały 3/4 rozgrywki. Jednak ten opis nie ma nic wspólnego z "Black Flag'iem", którym jestem zachwycona/zakochana i najnowszym "Syndicate", który jest na prawdę bardzo dobrą grą.

W opisie gier NIE będzie spoilerów, więc jeśli ktoś nie miał styczności z tymi dwiema częściami, a planuje w nie zagrać może spokojnie czytać dalej.


Assasin's Credd : Black Flag

 
   Przy tej grze spędziłam wiele godzin, nawet po zakończeniu wątku fabularnego. Nie wiem czy to jest sprawa dobrze zbudowanego i ciekawego bohatera: pirata Edwarda Kenway'a (największym jego plusem jest to, że nie jest on ani zły ani dobry, po prostu walczy o przeżycie dokonując różnych wyborów) , czy możliwości plądrowania coraz to lepszych statków pod piracką banderą.
 Gra w większości osadzona  jest w XVIII wieku, a głównymi jej miastami są : Havana, Kingston i Nassau co zapewnia nam zapierające dech w piersiach widoki tropikalnych wysp, błękitnego nieba i wszystkiego z czym kojarzy nam się raj. Podczas naszej przygody spotykamy całkiem sporą ilość osób, które wpływają na zmiany zachodzące w naszym bohaterze, dzięki czemu uczestniczymy w jego rozwoju. Jeśli znudzi nam się wykonywanie zadań z wątku fabularnego możemy oddać się: zdobywaniu fortów, rozbudowie portów, wytwarzaniu przedmiotów, przejmowaniu i plądrowaniu statków, poszukiwaniu skarbów zarówno na powierzchni jak i pod wodą, nawet polowaniu czy łowieniu, a to wszystko w pirackim stylu. Arrrrr.
Jak w każdym assasynie zajmujemy się głównie morderstwami, kradzieżą i walką w zwarciu oraz po cichu (tu pomagają nam bomby dymne, z nimi wygra się każdą potyczkę i nie ruszałam się nigdzie bez nich).
Cała radość na tropikalnych wyspach przerywana jest typowa dla serii krótka rozgrywka w czasach "teraźniejszych".
Od strony technicznej menu i cały interface gry jest przejrzysty, w szczególności mapa więc nasza uwaga nie będzie odwrócona przez myślenie i kombinowanie pt. "co dalej".

Podsumowując: jest to rozrywka na długie godziny, mnogość i różnorodność zadań nie pozwoli nam się nudzić, a poziom rozgrywki i przejrzystość da radość zarówno weteranom gier jak i totalnym żółtodziobom, kobietom też (wspominałam, że Edward jest przystojny, umięśniony i bywa, że biega bez koszuli?).

Ocena : 10/10 (mój #1 <3)

Assasin's Creed : Syndicate



   Ta odsłona przenosi nas do wiktoriańskiej Anglii, a dokładniej Londynu w czasach industrialnej rewolucji. Poznajemy tu naszych głównych bohaterów:  rodzeństwo Evie i Jacoba Frye, którzy chcą zmieniać świat na własną rękę. Ciekawym aspektem gry jest to, że możemy wybierać kim gramy, bo tylko pojedyncze misje są dedykowane dla konkretnej postaci. Dokonujemy naszego wyboru bez szkody/ spowolnienia rozwoju drugiego bohatera, gdyż oboje dostają równocześnie punkty doświadczenia nie zależnie kim się poruszamy (mi osobiście odpowiada bardziej Evie, szczególnie na początku ze względu na jej umiejętności maskowania i większy atak krytyczny).  Równocześnie umiejętności i sprzęt rozdajemy, każdemu oddzielnie. Na drodze Frey'ów twórcy postawili kilka sław którym mamy zaszczyt pomagać min. Charlsa Dickens'a, Karola Darwin'a czy Grahama Bell'a.
 W syndicate oprócz wątku fabularnego zajmujemy się : rozwijaniem naszego gangu Skokinierów przez wykupywanie im nowych umiejętności i przejmowaniu wrogich terenów za pomocą różnych misji (morderstwa, uprowadzenia ale i wyzwolenia ucieśnionych), rabowaniem dóbr z powozów i statków pływających po Tamizie, wyścigi zaprzęgami czy walka na ringu. Asortyment pobocznych zabaw jest średni co sprawia, że jednak pierwsze skrzypce gra wątek główny, który byłby pewnie nudny gdyby nie bliźniaki. Ich młodzieńcza naiwność, porywczość, zadziorność Jacoba i idealizm Evie, to jest to co przyciąga gracza i zachęca do słuchania rodzeńskich potyczek słownych. Najważniejszą rzeczą na którą trzeba zwrócić uwagę są sposoby podróżowania, które nie są nudne: pędzimy bryczką po zatłoczonych ulicach Londynu lub wspinamy się w ekspresowym tempie na najwyższe szczyty za pomocą wyrzutni kotwiczki ze sznurem niczym spiderman.
   Teraz o stronie technicznej:Rozwój postaci jak i gangu mamy przedstawiony jako drzewka umiejętności, więc jest czytelny. Dużym minusem jest jednak mapa na której bardzo ciężko cokolwiek zobaczyć, również menu jest nie czytelne, szczególnie z daleka (ach te białe napisy na białym tle :D).

Podsumowanie: wątek główny jak najbardziej wciągający, nie ma też czasu na nudę w czasie podróży, trochę za mała różnorodność dodatkowych atrakcji, interface na pograniczu tragicznego choć wciąż lepszy niż w "Unity" , ze względu na czas akcji widoki nie zachwycają, ale kreacja bohaterów i tak wszystko ratuje .

Dla mnie mocne 7,5/10


O ile te dwie części mogę polecić z czystym sumieniem, to za resztę nie ręczę... Może wam pozostali zabójcy podeszli mnie niestety nie.
                                                                Niech klawiatura/pad czy co tam innego będzie z wami
                                                                                                       
                                                                                                                    A.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz